środa, 26 lipca 2017

Drużyna czerwcowo-lipcowa

Kolejne sztuki sympatycznych głowonogów, które powędrowały do krakowskich szpitali. Włóczka Himalaya Denim, Luxor i Drops Safran. Im więcej robię ośmiorniczek, tym bardziej lubię Denim, z której na początku dziergało mi się najgorzej...  A oto i ośmiorniczki :)



Wielorybki

Dzisiaj chciałam Wam pokazać dwa wieloryby, jeden duży, jeden mały. Obydwa były robione wg schematu z bloga Szydłaki Cudaki (KLIK). Duży robiłam z puchatej włóczki Himalaya Dolphin. Pierwszy raz miałam ją w rękach i muszę powiedzieć, że jest bardzo przyjemna. Jedyny minus, to gdy robótka jest dość ścisła, ciężko się pruje. Wg. opisu powinnam zużyć tylko jeden motek włóczki, ale dla mnie było jej ciut za mało, dosłownie ze dwa metry. Dlatego mój wielorybek ma jedną płetwę mniejszą i dostał robocze imię Nemo. Kto oglądał bajkę "Gdzie jest Nemo" wie dlaczego ;) Zatem Nemo na balkonie:

 Ponieważ moje starsze dziecko jest na etapie "mama, a uszyjesz mi....(tu wstaw dowolną rzecz)" powstał drugi wieloryb. Zdecydowanie mniejszy, bo z włóczki YarnArt Jeans. Z racji swojej wielkości, dostał moje ulubione "ośmiorniczkowe" oczy, które do większego nie pasowały.
Mimo, że obydwa wielorybki dziergało się miło, szybko i przyjemnie, nie zapałałam miłością do  amigurumi (wyjątek stanowią ośmiorniczki :)). Wolę inne rzeczy, ale na specjalne zamówienia z przyjemnością jeszcze coś wydziergam. 

sobota, 1 lipca 2017

Podkładki pod kubki, czyli nauka nowych technik

Witajcie :) Od jakiegoś czasu na różnych szydełkowych grupach oglądam torby/worki w stylu mochilla (lub wayuu). Wprawdzie same torebki czy plecaki są kompletnie nie w moim stylu, zainteresowała mnie sama metoda ich wytwarzania. I tak poznałam metodę, która nazywa się szydełkowanie gobelinowe (z ang. tapestry crochet). Nie będę się rozpisywać na czym polega metoda, bo bardzo fajnie wyjaśnia to Intensywnie Kreatywna na swoim blogu (TUTAJ) Znajdziecie tam również odnośniki do innych stron, gdzie są tutoriale i mnóstwo inspiracji. Jak już się naoglądałam, zaczęłam się zastanawiać co mogłabym wydziergać tą metodą i wybór padł na podkładki. Inspiracją były dna do torebek. Jeśli chodzi o nici, to mam w swoich zapasach kordonek Scarlet, z którego robiłam już kiedyś podkładki pod kubki (TU) No i wzięłam się za dzierganie. Jak sama metoda jest dość prosta, tak pokonało mnie przekładanie nitek. Chciałam zacząć ambitnie od trzech kolorów, ale po czterech okrążeniach dałam sobie spokój i zaczęłam od dwóch. Również wzór powstawał na bieżąco. Po prostu jedna wielka improwizacja.... A oto jej efekt
A tak wygląda lewa strona robótki 
Jak widać gdzieniegdzie jedna nitka mi uciekała, ale przynajmniej doszłam do wprawy i przestały mi się plątać nitki. Następną podkładkę robiłam z trzech kolorów, ale tym razem postanowiłam rozrysować sobie wzór. Posłużył mi do tego prosty w obsłudze program EasyBeadPatterns. Podkładka z trzech kolorów w założeniu miała wyglądać tak
A wygląda tak
Dodałam dwa rzędy, bo wyglądała na niedokończoną. No i musicie mi uwierzyć na słowo, że tam są trzy kolory, bo na zdjęciu nie do końca to widać. Czerwony za bardzo zlewa się z pomarańczowym, ale chciałam do nauki wykorzystać domowe zapasy. Lewa strona dalej nie wygląda tak jak powinna, no ale lewą stronę rzadko się ogląda ;)
Ostatnią próbą była podkładka z czterech kolorów. Znowu, najpierw powstał projekt
A potem robótka 
i lewa strona
Jak widać znowu projekt różni się od gotowej podkładki. Zrezygnowałam z ostatnich czterech rzędów, bo wyszłaby za duża. Szydełkowanie tą metodą daje dużo możliwości łączenia kolorów i daje ciekawy efekt. wadą jest "włóczkożerność", bo od początku robi się wszystkimi kolorami. Poza początkowym plątaniem nitek, miałam problem z miejscem dodawania oczek i robiłam to "na czuja". Ale wyszło chyba nieźle ;) W każdym razie, ja jestem zadowolona. Teraz mam w planach zrobienie podkładki kwadratowej i pomysł gdzie jeszcze mogę wykorzystać nową umiejętność, ale na razie nic nie zdradzę ;)