Wbrew pozorom moteczki mają jednakową wagę (są luźniej i ciaśniej zwinięte) i każdy z nich to prawie 1000m nitki... Długo się zastanawiałam, co wydziergać. Kusiła mnie chusta, ale fioletową chustę już mam i bardzo ją lubię. Stanęło na czymś do ubrania,a tym czymś została bluzka, która miała być tuniką. Drugim problemem było to, jak zwinąć taki fajny kolorowy motek. Myślałam i myślałam, aż dotarło do mnie, że ja wcale nie muszę go zwijać! I ma to swoje zalety ;) A bluzka, która miała być tuniką prezentuje się tak:
Bluzka jest robiona od góry na okrągło. Mierzyłam ją do siebie w miarę postępów robótki i tak mierzyłam, że wyszła za wąska na tunikę... jakbym ją chciała przedłużyć o kilka rzędów, to niestety już się w nią nie zmieszczę. Dlatego została bluzka :) ale nie zużyłam nawet połowy nici, więc jest szansa, że tunika jednak powstanie. A teraz zmiana koloru od strony technicznej ;) Całość dziergałam potrójną nitką (trzy kolory, więc tak mi było najłatwiej). Widać, że wzór układa się w paski i każdy pasek ma inny kolor. Zaczęłam od najjaśniejszej. Na szczęście jest sprytny sposób jak dziergać potrójną nitką z jednego motka →(TUTAJ), więc nie musiałam kombinować z przewijaniem motka. Gdy skończyłam pierwszy pasek jedną z nitek zamieniłam na ciemniejszy kolor. Po kolejnym pasku znowu zmieniłam jedną nitkę pierwszego koloru na drugi. Kolejny pasek to już sam drugi kolor. W następnym jedną nitkę drugiego koloru zamieniłam na trzeci. I tak dalej.... Może trochę chaotycznie napisane, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi ;) a na zdjęciu widać początek robótki.
Dzięki temu, że nie zwinęłam nitek w motek, mogłam decydować w którym momencie robótki zmieniam kolor i jak długie będą te przejścia. Dzięki temu mogę dokładnie zaplanować jak gotowa rzecz ma wyglądać. To była moja pierwsza tego typu praca i nie do końca wyszło jak zaplanowałam. Robótka miała być dłuższa, a kolory układać od najjaśniejszego do najciemniejszego, a potem znowu przejść w najjaśniejszy. Ponieważ skracałam robótkę, nie uzyskałam zamierzonego efektu. Ale całość prezentuje się całkiem nieźle i jestem z siebie dumna :)